06.02.2025 16:29

Jakub Matulka: w rajdach trzeba zapanować nad liczbami [WYWIAD]

Wszystko musi być dokładnie przygotowane i opisane, ale koniec końców bez szczęścia nie da się daleko zajechać. Jeszcze bardziej przydają się sponsorzy, bo rajdy są bardzo kosztowne – mówi Jakub Matulka, kierowca rajdowy.

Jakub Matulka: w rajdach trzeba zapanować nad liczbami [WYWIAD]

Łukasz Majchrzyk, Interplay.pl: Rozmawiamy podczas Dnia Gracza Lotto, więc zapytam, czy ma pan ulubione liczby?

Jakub Matulka, kierowca rajdowy: – Moją ulubioną liczbą jest „7” lub nawet „77”. Jakoś tak od dziecka się u mnie przyjęło, że uważam siódemkę za szczęśliwą i tak już zostało.

Szczęście w rajdach jest bardzo ważne?

– Tak, jak w każdym sporcie. Rajdy są tak nieprzewidywalną dyscypliną i bywa tak, że w niektórych momentach bez szczęścia nie da się osiągnąć sukcesu. Staram się mieć wszystko pod kontrolą, ułożone i przemyślane, ale nie zawsze się udaje.

Jak się minimalizuje ryzyko w rajdach? Wszystko można spróbować policzyć, ale wystających korzeni na trasie raczej nie da się policzyć.

– Podobnie jak kamienia, zbyt głębokiego cięcia, albo śliskiej nawierzchni. Jeśli chce się zmniejszać ryzyko za wszelką cenę, to czas na mecie będzie koniec końców średni. Trzeba trochę ryzykować, albo mieć duże doświadczenie. U zawodnika, który przeżył już wiele trudnych sytuacji, ryzyko jest mniejsze.

Trasa, nawet tak samo poprowadzona, każdego roku będzie zupełnie inna i wspomnienia z wcześniejszych edycji niewiele dają?

– Jeśli to jest rajd szutrowy, to co roku może mieć zupełnie inaczej ułożoną drogę, inne będą jej krawędzie, ułożenie szutru. Z kolei,  na nawierzchni asfaltowej mogą się pojawić dziury, albo na poboczu pojawi się jakaś budowla. Rok wcześniej mogło nie być domu, a teraz już jest, a wokół niego stoi płot i nagle jest wiele rzeczy, o które można zahaczyć lub uderzyć.

Rajdy to też jest sport bardzo kosztowny. Wsparcie sponsorów jest bardzo ważne.

– Totalizator Sportowy już od ponad dwóch lat jest moim największym partnerem. Bez tego wsparcia nie mógłbym robić tego, co robię i mam nadzieję, że ta współpraca potrwa jeszcze długo. Koszty w tym sporcie zależą od cyklu, w jakim się startuje. Jeśli mówimy o poważnych startach, to Mistrzostwa Polski są najtańsze, Mistrzostwa Europy trochę droższe, a najwięcej kosztują starty w cyklu Mistrzostw Świata. Rundy poza Europą to jest kosmos, jeśli chodzi o pieniądze, które trzeba wydać. Można pojechać na rajd nawet do Japonii czy do Kenii.

Droższy jest samochód czy logistyka?

– Samochód swoje kosztuje – tutaj stawka jest ustalona ze stajnią za kilometr odcinka specjalnego. Do tego dochodzi logistyka, która w zależności od miejsca, może być bardzo kosztowna. W załodze są tylko dwie osoby, ale cały zespół liczy 15 osób, które muszą gdzieś spać, coś jeść i dostać swoje wynagrodzenie.

Często w rajdach zdarzają się niespodzianki? Bywały lata, kiedy dominował Sebastian Loeb i zwycięzcę łatwo było wytypować.

– Niespodzianek na trasie jest bardzo dużo, ale rzadko się zdarza, że na podium skończy ktoś spoza ścisłego grona faworytów. To jest taki sport, w którym doświadczenie jest bardzo ważne. Trzeba wyjeździć kilometry, żeby w trakcie rajdu utrzymywać tempo na wysokim poziomie.

Formuła 1 jest znana z tego, że członkowie zespołu siedzą wpatrzeni w rzędy liczb. W rajdach jest podobnie?

– Nawet w opisie rajdowym mamy dużo liczb, one definiują nam kąt zakrętu. Do tego dochodzą ustawienia samochodu, które mamy podane liczbowo, a pracujemy mocno, żeby samochód ulepszać z odcinka na odcinek.

Podczas Dnia Gracza Lotto rządzą liczby, więc zapytam. Słyszy pan od pilota „3”. Co to oznacza?

– Posługujemy się skalą od 1 do 6, gdzie jeden oznacza zakręt bardzo wolny, a sześć – bardzo szybki. Zakręt opisany „trzy” oznacza zakręt średniej prędkości, raczej z tych wolnych.

Liczby muszą być jak najprostsze? Ułamkami nie można operować?

– Działamy jeszcze w skali plus i minus, więc przekrój jest dość duży.

Kierowca rajdowy to musi być sprawny matematyk czy człowiek z dużą wyobraźnią?

– Wyobraźnia się przydaje. Warto umieć sobie wyobrazić, jakie siły działają na samochód, albo jak przejechać daną sekcję. Na asfalcie jeździ się bardziej „od linijki”, ale na szutrze połączenie wyobraźni ze zdrowym rozsądkiem może dać ciekawe efekty.

A jeśli chodzi o nawierzchnię, to woli pan asfalt czy szutry?

– Większe doświadczenie mam na asfalcie, ale na szutrze też rozwijam bardzo dobrą prędkość. Chyba wolę tę drugą nawierzchnię.

Jak się liczy ryzyko w rajdzie, czy o tym się nie myśli?

– Myśli się, ale niedużo. Gdybym stał na starcie i myślał tylko o tym, co może się stać, to prędkość byłaby mała. Trzeba myśleć, jak się chce pojechać, skupić się na tym, co nie wychodzi, bo każdy ma słabsze strony: u jednego to będzie hamowanie, u drugiego linia, u trzeciego wejście w zakręt, a u czwartego wyjście z zakrętu. Trzeba skupić się na tym, co się robi źle i próbować to zrobić dobrze.

Udostępnij
Łukasz Majchrzyk

Łukasz Majchrzyk