Ogolna 22 kwietnia 2024

Jerzy Engel: wielu trenerów kocha konie [WYWIAD]

autor: Lukasz
Jerzy Engel na początku XXI wieku odnosił sukcesy z piłkarską reprezentacją Polski. Mniej więcej w tym samym czasie zakochał się w koniach wyścigowych pełnej krwi angielskiej. Pojawił się też ina otwarciu sezonu na Służewcu.

Łukasz Majchrzyk, Interplay.pl: Jest pan jednym z najbardziej znanych polskich hodowców, więc na inauguracji nie mogło pana zabraknąć?

Jerzy Engel, były selekcjoner reprezentacji Polski, właściciel koni wyścigowych: – Należący do mnie Domindar biegł w pierwszej gonitwie o Nagrodę Dandolo, a zawsze kiedy biegnie nasz koń, to pojawiamy się wszyscy na wyścigach.

Pana konie nie tylko tutaj biegają, ale też wygrywają.

– Od czasu do czasu, ale spodziewałem się, że w sobotę mogło być nam ciężej, bo nie widziałem moich koni biegających w taką pogodę. Trudno było przewidzieć, jak się zachowają.

Skąd w panu wzięła się miłość do koni?

– Jest takie powiedzenie największego w historii hodowcy Federico Tesio, że kto nie umie kochać koni, ten nie umie kochać ludzi. To jest miłość, która trwa od ponad 20 lat, bo już tyle czasu się tym zajmujemy. Jest i hodowla, i własne konie, dlatego zawsze z przyjemnością przychodzimy na tor, żeby zobaczyć, jak rywalizują z innymi.

Nie tylko pan się pasjonuje końmi wyścigowymi, ale też zaraził pan tym syna.

– Przede wszystkim działamy ja i żona. Syn ma mniej czasu, bo jest trenerem i np. dzisiaj nie mógł się pojawić na Służewcu, bo jego drużyna grała swój mecz ligowy. Na otwarciu sezonu pojawiliśmy się z żoną i z córką.

Trzeba było przekonywać do miłości do koni?

– Absolutnie nie trzeba było…

Żona kocha ludzi, więc i konie też?

– Każdy, kto miał dostęp do koni, miał je, mógł z nimi przebywać, ten wie, jak wspaniałe są to zwierzęta. Przebywanie z nimi to jest sama radość.

Sir Alex Ferguson też kocha konie. To częste wśród trenerów piłkarskich?

– Proszę pana, większość trenerów jest w nich zakochana. To nie tylko sir Alex, ale też Carlo Ancelotti, Harry Redknapp, Kevin Keegan, Alan Ball i tak mógłbym wymieniać jeszcze długo. To jest wspaniały, królewski sport, w którym właściwie wszyscy uczestniczymy.

Jeśli stanie pan przed dylematem: mecz czy wyścigi, to co pan wybierze?

– Tu nie ma dyskusji: wybieram mecz. To jest mój zawód, ale też i moja pasja. Natomiast wyścigi i to jest fajne hobby, które mam. Jedni mają takie zamiłowanie, drudzy inne. My mamy hodowlę koni i bycie ich właścicielami.

fot. Press Focus

Dodaj komentarz