30.10.2024 11:28

Marcin Doszczeczko: jako branża nie mówimy jeszcze jednogłośnie [WYWIAD]

Szef LV BET w obszernej rozmowie dla Interplay.pl odniósł się do możliwych zmian w przepisach podatkowych i porównał sytuację Polski do Łotwy, gdzie Marcin Doszczeczko jest mocno aktywny. – Szanse na to, że coś się spektakularnego wydarzy w przyszłym roku, w mojej ocenie są bardzo nikłe – powiedział.

Udostępnij
Marcin Doszczeczko: jako branża nie mówimy jeszcze jednogłośnie

Jakub Kłyszejko, redaktor naczelny portalu Interplay.pl: – Jako przedstawiciel branży rozrywkowej widzisz przesłanki ku temu, że w najbliższym czasie może coś się wydarzyć w sprawie zmian prawnych?

Marcin Doszczeczko, CEO LV BET: – Oczekiwania na pewno były większe. Realnie zaczęliśmy batalię z ministerstwem trzy lata temu. Wtedy odbywały się pierwsze rozmowy i spotkania. Mieliśmy wrażenie, że z poprzednią władzą ten temat nabiera większej dynamiki i w końcu realnie zacznie się coś dziać w tym zakresie. Dla branży rozrywkowej póki co zmiana władzy nie była najlepsza, sprawa postulatów branży mocno spowolniła. Obecna koalicja póki co ma inne priorytety a nasz temat został nieco odłożony na półkę, zobaczymy czy to się zmieni w niedalekiej przyszłości.

W środowisku słychać, że ciężko o zmiany w 2024 i 2025 roku, ponieważ wtedy odbędą się wybory prezydenckie.

– Ciężko się z tym nie zgodzić. Cała uwaga będzie poświęcona wyborom, a nasz temat jest trochę delikatny i niewygodny, PR-owo dość trudny dla obecnej koalicji rządzącej. Mieliśmy spotkanie w ministerstwie i były to pierwsze obrady z cyklu „okrągłego stołu branży hazardowej”. Miał to być swoisty wstęp do rozpoczęcia dialogu operatorów bukmacherskich i kasynowych. Spotkanie zaczęło się od słów wiceministra, który powiedział, że w najbliższym czasie nie będzie żadnych zmian w ustawie hazardowej. Jak na start dostajesz taki sygnał, to widzisz, że jeśli chodzi o zmiany legislacyjne to w tym momencie rząd ma inne priorytety. Mimo wszystko takie spotkania mają sens i są niezwykle potrzebne. Wracając do samego spotkania, rządzący chcieli wysłuchać naszych postulatów, jednak samo spotkanie dość niefortunnie zostało zdominowane przez naziemną branżę kasynową, przez co głos bukmacherski był trochę mniej słyszalny. Najważniejsze jednak, że byliśmy tam obecni i te rozmowy się odbyły. Mogliśmy powiedzieć o naszych największych problemach i bolączkach, przedstawione zostały najważniejsze liczby i wnioski z raportu E&Y dotyczącego szarej strefy w branży hazardowej w Polsce.

Jako branża nie mówimy jeszcze jednogłośnie, brakuje nam namacalnego wsparcia najsilniejszych: między innymi STS-u czy Fortuny, jednak realia są takie, że nie wszyscy są zainteresowani zmianami. Szanse na to, że coś się spektakularnego wydarzy w przyszłym roku, w mojej ocenie są bardzo nikłe. Nie liczyłbym na to. Chciałbym jednak się mylić. Mam nadzieję, że odbędą się kolejne spotkania, które pomogą nam w przedostaniu się do świadomości ministerstwa. Musimy nakreślać problem ogromnego rozmiaru szarej strefy, utraty wpływów podatkowych przez skarb państwa z tego tytułu, braku ochrony graczy korzystających z usług nielegalnych operatorów oraz problem przestarzałej, odstającej od dzisiejszych realiów ustawy hazardowej. Funkcjonujemy obecnie w otoczeniu niezwykłe szybkich postępów technologicznych, mamy AI, mamy blockchain, rewolucyjne rozwiązania płatnicze i jednocześnie działamy w oparciu o ustawę hazardową, której fundament sięga roku 1992, czas na zmiany bo świat poszedł zdecydowanie szybciej do przodu.

Branży rozrywkowej jest w Polsce coraz trudniej?

– Jako branża rośniemy, bo z roku na rok jest to 10-15 procent. Po pierwsze, jest to napędzane inflacją i związaną z nią presją płacową, w dużym uproszczeniu klienci statystycznie dysponują większymi środkami, które mogą przeznaczyć na rozrywkę. Po drugie, większą konkurencją. Wchodzą nowi operatorzy a co za tym idzie obserwujemy dość agresywną wojnę bonusową między operatorami. Trend ten nieco wyhamował w ostatnim czasie, ale jeszcze przed Euro 2024 widzieliśmy niesamowity wyścig na to, kto przysłowiowo da więcej. Kampanie te w naturalny sposób stymulują obrót. Efektem tego jest to, że widzimy większe obroty i mówimy o dynamicznym wzroście branży, jednak należałoby uwzględnić opisane tutaj czynniki. Rozdmuchane świadczenia bonusowe tworzą „sztuczny obrót”, od którego z kolei w naszych realiach fiskalnych trzeba zapłacić nasz nieszczęsny podatek obrotowy. Strategia ta wydaję się droga prowadząco donikąd, jednak ciężko jej nie powielać, klienci są już przyzwyczajeni a ich oczekiwania wysokie więc ciężko iść pod prąd skoro cała branża „tak robi” i rynek tego po prostu oczekuje.

Wracając do pytania, na pewno jest trudniej, bo mamy coraz więcej dużych operatorów z solidnym zapleczem. Po przejęciu STS przez Entain powoli widać, że kończy się okres sporych zmian i zawirowań i sytuacja się normuje. Trzeba to ocenić uczciwie i realnie, my jesteśmy w peletonie pościgowym jednak ten dystans do „uciekającej czwórki” jest obecnie zbyt duży by w krótkiej perspektywie skutecznie ją zaatakować. Więc my mamy ten swój peleton, w którym ścigamy się z operatorami takimi jak BETFAN, forBET, Totalbet, Etoto czy Fuksiarz, a dołączyć zaraz mogą kolejni bo zarówno Admiralbet powinien mieć swoje ambicje, jak i coraz głośniej mówi się o wejściu (a w rzeczywistości powrocie) na polski rynek marek typu Betano czy Bet365. Robi się za mało przestrzeni dla mniejszych. Przypomnijmy, że tylko nieliczne firmy notują realne zyski, nie wchodząc w szczegóły kreatywnej księgowości czy szeroko rozumianej optymalizacji podatkowej we wielu przypadkach.

Konkludując, jest na pewno trudniej. Nowe firmy stoją przed dużym wyzwaniem i zobaczymy, jak będą zachowywać się po pewnym okresie, gdzie nadmierne wydatki czy straty finansowe niekoniecznie będą akceptowane przez zagraniczne spółki matki czy samych inwestorów. Przykładem mogą być spółki z grupy Cherry Online, widać, że strategia dwóch brandów (PZBUK i Comeon) nie przynosi oczekiwanego efektu. Więksi operatorzy przeglądają się rynkowi i widzą, że Polska nie jest łatwym rynkiem, bez znaczących inwestycji, takich jak Superbet czy Betclic, ciężko walczyć o swój „kawałek tortu”. My jesteśmy znacznie dłużej, ponieśliśmy swoje nakłady w przeszłości i mamy zbudowaną pewną stabilną bazę, ale nowi operatorzy mają jeszcze trudniej, bo ciężko konkurować z budżetami wykładanymi przez operatorów takich jak Superbet czy Betclic.

Ponownie zatem wracamy do problemu naszej bazy podatkowej, w przypadku zmiany na podatek od GGR, w naturalny sposób powstałaby przestrzeń dla mniejszych firm, działających w oparciu o nieco inne KPI i wykorzystujących swoje unikalne przewagi czy to rynkowe czy technologiczne. Wprowadzenie podatku od GGR, nawet przy założeniu zabezpieczenia transferu podatków do Skarbu Państwa na obecnych poziomach wynikających z POG („nie mniej niż”) w naturalny sposób stymulowałoby transfer graczy z szarej strefy w kierunku operatorów legalnych a to oznaczałoby zwiększenie przychodów całej branży.

Mocno działasz na Łotwie. Na tamtejszym rynku jest zdecydowanie łatwiej działać? Co byś stamtąd zaczerpnął do nas?

– Łotwa to trochę inny świat. Jest tam organ dedykowany do nadzorowania branży hazardowej, co powoduje, że operatorom jest zdecydowanie łatwiej poruszać się po takim rynku, który jest przede wszystkim bardziej przewidywalny. Na Łotwie też są duże obostrzenia, na przykład w marketingu i sponsoringu czy samym bonusowaniu, jeszcze większe niż w Polsce, jednak bezpośredni dostęp do regulatora (możliwość kontaktu mailowego czy nawet telefonicznego) oznacza, że wiele wątpliwości można rozwiać w zasadzie błyskawicznie co znacznie poprawia komfort prowadzonych operacji. Nadmienić trzeba, że na Łotwie uwolnione jest kasyno, co ma ogromny wpływ na przychody operatorów, dla uzmysłowienia, zakłady bukmacherskie stanowią około 20% rynku online, 80% to kasyno.  Jest to też bardzo istotne z punktu widzenia naszego rodzimego rynku, Regulator w Polsce też powinien takie rzeczy dostrzegać, co również staramy się komunikować. W Polsce mamy jedną firmę, która oferuje legalne kasyno online i wierzymy, że wszyscy gracze z niej korzystają. To utopia. Coś takiego się nie dzieje. Z wszelkich badań wynika, że każdy gracz ma średnio 3-4 konta u różnych operatorów, my zakładamy, że w Polsce jest jedno dostępne kasyno online i jest do zadowalające dla polskich graczy, nic bardziej mylnego, dlatego też szara strefa w kasynach online w Polsce jest jeszcze większa niż w zakładach bukmacherskich.

Wracając do Łotwy, tam jest 12 procent podatku GGR, sytuacja z punktu widzenia operatów w zasadzie idealna (do końca roku 2023 było to 10%). Dodatkowo jest opłata licencyjna roczna dla kanałów online, która wynosi 37 tysięcy euro. Nie są to duże pieniądze, bariera wejścia nie jest ogromna a otoczenie fiskalno-prawne jest sprzyjające, efekt jest taki, że mniejsi operatorzy mają również przestrzeń do działania, choć z drugiej strony trzeba wziąć pod uwagę fakt, że Łotwa to bardzo mały kraj. Mieszkają tam dwa miliony ludzi. Możliwości są znacznie mniejsze, ale firmom z branży hazardowej działa się znacznie lepiej.

Minusem jest na pewno przerzucania ciężaru podatkowego na gracza. On jest tego świadomy. Jak ma zapłacić 23 procent podatku od wypłaty powyżej kwoty 3 tysięcy euro (bez względu na to czy w ogólnym rozrachunku jest na minus czy plus), to gracz taki też szuka alternatyw. W związku z tym na Łotwie „szara strefa” też ma się dobrze, wynosi ona około 40-45%. To pokazuje też nam, że sam podatek od GGR nie jest jedynym lekarstwem, regulacje muszą być przemyślane z każdej strony, zarówno ze strony operatora jak i gracza, tak by nie tworzyć warunków wypychających gracza do szarej strefy. Dodatkowo, w łotewskim parlamencie dyskutuje się obecnie o zmianach. Rządzący chcą podnieść minimalny wiek do 21 lat oraz wprowadzić „godziny bez gry”. Codziennie podczas doby każda strona miałaby być zamknięta na trzy godziny. To jakiś absurd. I to są rzeczy bardzo niepokojące. Nasuwa się retoryczne pytanie – co ci gracze będą robić przez ten czas? Odpowiedź jest bardzo prosta, zagrają u nielegalnych operatorów, więc tworzymy takie warunki, które powodują naturalną migrację graczy do szarej strefy. Reasumując, Łotwa to niskie podatki z punktu widzenia firm hazardowych oraz dobry kontakt z regulatorem, a to mocno ułatwia sprawę. Z drugiej strony widzimy ograniczenia promocyjne i niepokojące zmiany legislacyjne na horyzoncie. Na razie to i tak przestrzeń znacznie bardziej przyjazna niż Polska.  

Zapytam jeszcze o wasze działania przy Śląsku Wrocław i Piaście Gliwice. Jesteście zadowoleni z tych umów? Ostatnio też dużym echem odbiło się hasło „jazda z kursami”.

– To był celowy zabieg. Nie ukrywam, że trochę kontrowersyjny, ale taki był cel. Większość feedbacku jaki otrzymaliśmy była pozytywna. Pojawiały się też zarzuty, że próbujemy się łączyć z wulgarnym hasłem, ale to były jednostkowe przypadki a sam cel był inny – skutecznie zwrócić uwagę, co się udało. Jeśli natomiast ktoś coś sobie tutaj dopowiada to już jest jego wyobraźnia i na to wpływu nie mamy. Będziemy kontynuować kampanię z hasłem „jazda”, nie tylko z samymi kursami, ale mamy „jazdę z koszulkami”, „jazdę z bonusami” i inne. Jeśli chodzi o współprace sponsoringowe to ze Śląska jesteśmy i byliśmy zadowoleni. Szkoda tylko, że po tak świetnym sezonie sportowo (walka i mistrza do ostatniej kolejki) przyszedł trudniejszy czas i w związku z tym pojawiły się inne problemy. Nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły, bo to są sprawy klubu, jednak jako główny sponsor wierzymy, że Śląsk szybko je opanuje i wróci na należyte miejsce. Nadal wierzymy w ten projekt. To świetny klub, region, stadion, infrastruktura i przede wszystkim kibice. Wszystko tam się zgadza, ale potrzeba długoterminowego planu. Dużo mówi się o sprzedaży klubu, ciągle coś się dzieje z miastem i pewne rzeczy klubowi nie pomagają. Nasza umowa kończy się za rok i zobaczymy, co dalej, ale na pewno zamierzamy ze Śląskiem rozmawiać o dalszej współpracy.

Z Piastem zaczęliśmy rok temu, było to drugie wejście do Piasta. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Współpraca jest jak najbardziej ok. Wszystko funkcjonuje poprawnie, Piast ma jednak mniejszą bazę kibiców, jest klubem mniej medialnym. To też inna współpraca, bo nie jesteśmy na froncie koszulki, nasza ekspozycja jest mniejsza. Mamy tu inny zakres świadczeń, ale podsumowując, z obu umów jesteśmy zadowoleni i chciałbym, żeby to wybrzmiało.

Udostępnij
Jakub Kłyszejko

Jakub Kłyszejko