Rząd postawił na polskich,legalnych bukmacherów
Ale nie wygląda na to, by miała się ustawić kolejka chętnych po pozwolenie na działalność w naszym kraju. Na ten moment jedyną firmą, która wycofała się z polskiego rynku z dniem 1 kwietnia jednocześnie oficjalnie informując o złożeniu wniosku o licencję jest Bwin.
Bukmacherzy wygrają
Nielegalne podmioty w zdecydowanej większości najprawdopodobniej nie będą zainteresowane pozyskaniem polskiej licencji. U nas musiałyby zapłacić 12% podatku od obrotu i 19% podatku CIT, podczas gdy na Malcie płacą podatek od działalności bukmacherskiej, który wynosi 0,5% od obrotu (ale maksymalnie 466 000 euro), a efektywny CIT na poziomie ok. 5%. Nielegalni operatorzy po rejestracji w Polsce nie mogliby też oferować loterii czy gier w kasynie [na to monopol będzie miało państwo], jak to robią obecnie – mówi Mateusz Juroszek, prezes firmy STS, której udziały w rynku legalnych bukmacherów w Polsce wynoszą aż 48 proc.
STS, jako bukmacher największy, siłą rzeczy musi być tym, który z nowelizacji ustawy cieszy się najmocniej. Przed zmianami udział polskich firm w obrotach branży sięgał 10 proc., teraz ma dojść do 60 proc.
To wielka szansa dla nowych bukmacherów
Mamy swój pomysł na biznes. Wyróżniamy się podejściem do klienta i dynamiką rozwoju. Działamy naprawdę szybko, pół roku po uruchomieniu strony mamy już wiele umów sponsoringowych, jak chociażby z Wisłą Kraków czy Widzewem Łódź, gdzie jesteśmy widoczni na koszulkach oraz z Wisłą Płock i Arką Gdynia. Od kilku gal wspieramy również organizację MMA – FEN. I wciąż szukamy nowych partnerów – mówi Adrian Furmańczyk, marketing manager firmy LV Bet. – Oczywiście spróbujemy też przyciągnąć graczy. Nie chcę w szczegółach mówić, na czym będą polegały nasze nowości, ale chcemy się wyróżnić i bezkonkurencyjnym bonusem, i szeroką ofertą zakładów – dodaje.
Będzie hazardowa emigracja?
Zagraniczne serwisy, które w odróżnieniu od polskich nie pobierały od graczy podatku, w większości już informują, że przestały oferować swe usługi w naszym kraju. Tam gdzie tych komunikatów nie ma, grać można do 30 czerwca. Od l lipca dostęp do stron bez polskiej licencji będzie blokowany, a firmy realizujące płatności nie będą obsługiwać tych bukmacherów. Tylko że obstawiający już wiedzą, jak blokady ominąć.
Teoretycznie powinni szukać legalnego bukmachera, ale w praktyce wygląda to tak, że będą potrafili dostać się na poblokowane strony, choćby używając VPN-ów [wirtualnych sieci prywatnych maskujących adres IP] – nie ma złudzeń Furmańczyk.
Graczom, którzy traktują hazard jak rozrywkę i nie zamierzają omijać przepisów, pozostaje liczyć na walkę o klienta, jaką stoczą legalnie działające firmy.
Rynek online jest na tyle duży, że automatycznie staje się on atrakcyjny dla nowych podmiotów, a potencjalni nowi bukmacherzy mają nieco ułatwioną sytuację, bo wielu graczy będzie szukało nowych podmiotów, w których mogliby założyć konta. Ciekawe działania promocyjne i dobra oferta wyróżniająca na rynku sprawi, że łatwiej będzie zdobyć opuszczonego gracza, który nie może już grać np. w Bet365 – mówi Kieza.
Źródło: http://legalnybukmacher.com