Szef LV BET: zależało nam na tym, żeby dotrzeć do graczy w nieco inny, kreatywny sposób [WYWIAD]
Ostatnio było o nas głośno za sprawą jednej z naszych akcji pt. "Jazda z kursami". Kampania ta, we współpracy z naszym partnerem marketingowym, została przeniesiona ze świata online do świata “Outdoorowego” i na pewno zwróciła na siebie uwagę. Ubolewam jednak nad tym, że również w ten negatywny sposób, absurd tej sytuacji zauważył nawet pan Krzysztof Stanowski. Nasza strategia jednak się nie zmienia, chcemy być kreatywni, robić niektóre rzeczy inaczej niż większość, chcemy pozytywnie zaskakiwać naszych klientów i to się jak widać sprawdza. Realizujemy takie akcje, które zapadają w pamięci kibiców i graczy – powiedział Marcin Doszczeczko, CEO LV BET w rozmowie z Interplay.pl.

Adrian Janiuk, Sportmarketing.pl: – LV BET został solidnie nagrodzony podczas gali serwisu LegalniBukmacherzy.pl. Otrzymaliście dwie nagrody. Spodziewaliście się, że otrzymacie dwie statuetki czy była to miła niespodzianka?
Marcin Doszczeczko, CEO LV BET: – Trudno było o przecieki, więc muszę przyznać, że spotkało nas miłe zaskoczenie. Spodziewałem się, że dostaniemy jedną nagrodę, ale nie liczyłem na dwie statuetki. Superbet otrzymał trzy nagrody, a my znaleźliśmy się w gronie dwóch bukmacherów (obok Betclic, STS i Fortuna – przyp. red.), którzy dostali nagrodę w dwóch kategoriach. Oczywiście taki obrót sprawy cieszy i jest to zwieńczenie ciężkiej pracy wszystkich zespołów.
– Czy to oznacza, że przedstawiciele LV BET są nasyceni czy jest to dla was motywacja do dalszej wytężonej pracy?
– Jestem zwolennikiem teorii, która mówi, że nigdy nie jest tak dobrze, że nie mogłoby być lepiej. Jest to dla nas ogromna motywacja, ale oczywiście doceniamy to co udało nam się osiągnąć w zeszłym roku. Chcemy jednak więcej, ponieważ wiemy na co nas stać. Zdajemy sobie sprawę, gdzie jest nasze miejsce, ale właśnie w tym miejscu chcemy się utrzymać jako numer jeden. Jesteśmy realistami, ale chcemy stale swoim tempem iść do przodu. Nie powiem natomiast, że atakujemy TOP 3 bukmacherów w Polsce, nie da się tam doskoczyć z marszu. Natomiast, w pierwszej kolejności chcemy być najmocniejszą marką poza czołową trójką, a następnie poszukać miejsca i okoliczności do tego, żeby zaatakować TOP 3. W codziennych rozmowach przekazuję to naszym pracownikom i wszyscy mamy tego świadomość. Z pewnością nie zamierzamy spocząć na laurach, mamy ambicje i określony cel.
– LV BET jest zauważalny szczególnie dla kibiców piłkarskich. To sprawia, że LV BET jest rozpoznawalny zwłaszcza na futbolowym poletku w Polsce. Taka jest wasza strategia od lat?
– Na tym właśnie nam zależy. Zdajemy sobie sprawę, że nie “zalejemy” całego Internetu, nie podpiszemy wszystkich kluczowych ambasadorów, ponieważ mamy inne uwarunkowania niż niektórzy bukmacherzy z naszego podwórka. Wiedząc jak wygląda to w Polsce od początku mamy nieco inną strategię. Zależało nam na tym, żeby dotrzeć do graczy w nieco inny, kreatywny sposób. Ostatnio było o nas głośno za sprawą jednej z naszych akcji pt. „Jazda z kursami”. Kampania ta, we współpracy z naszym partnerem marketingowym, została przeniesiona ze świata online do świata “Outdoorowego” i na pewno zwróciła na siebie uwagę. Ubolewam jednak nad tym, że również w ten negatywny sposób, absurd tej sytuacji zauważył nawet pan Krzysztof Stanowski. Nasza strategia jednak się nie zmienia, chcemy być kreatywni, robić niektóre rzeczy inaczej niż większość, chcemy pozytywnie zaskakiwać naszych klientów i to się jak widać sprawdza. Realizujemy takie akcje, które zapadają w pamięci kibiców i graczy.
– Swego czasu LV BET zyskał dużą rozpoznawalność w Polsce za sprawą współpracy z Wisłą Kraków oraz Jakubem Błaszczykowskim. Podziela pan tę opinię?
– Współpraca z Wisłą Kraków, którą nawiązaliśmy kilka lat temu była bardzo korzystna. Tak się złożyło, że w tamtym czasie do Wisły po latach gry w Niemczech wrócił Jakub Błaszczykowski. Była to idealna okazja by wykorzystać również ten fakt w zakresie naszego sponsoringu krakowskiej drużyny. Wielka szkoda, że tamten czas był bardzo trudny dla Wisły w zasadzie pod każdym względem – organizacyjnym, sportowym, jak i PR-owym.
– Twarz Jakuba Błaszczykowskiego, która pojawił się na ogromnych bilbordach utkwiła w świadomości kibiców. Był to strzał w dziesiątkę?
– W tamtym czasie Kuba obok Roberta Lewandowskiego był najbardziej rozpoznawalnym piłkarzem w Polsce. Świadomie weszliśmy w tę współpracę, ponieważ jak wcześniej już wspomniałem, idealnie się złożyło, że Kuba będąc u schyłku kariery wrócił do Wisły. LV BET z Wisłą działał już wcześniej, ale współpraca z tak zasłużoną postacią dla polskiego sportu jak Kuba Błaszczykowski była dla nas dodatkowym bodźcem i otworzyła nam możliwości na inny wymiar funkcjonowania jeśli chodzi o budowanie świadomości i rozpoznawalności marki. Naturalne było to, że Kuba swoją charyzmą przyciągał olbrzymie zainteresowanie. Do tego wzbudzał i nadal wzbudza ogromną sympatię wśród ludzi, to jeden z tych sportowców, który doceniany jest przez kibiców w całym kraju bez względu na jego przynależność klubową. Od zawsze był szczery i naturalny. Taki “swój chłop” po prostu. Uważam, że bardzo dobrze wykorzystaliśmy współpracę z klubem, do którego trafił tak wielki zawodnik.
– Zmieniając temat chcę zapytać o grę bez podatku, o której jest ostatnio głośno. Przoduje w tym Betclic. Gracze LV BET również mogą się czegoś podobnego spodziewać?
– LV BET również ma grę bez podatku, gdyż nasza oferta powitalna polega na tym, że każdy klient przez pierwsze 45 dni gra bez podatku. Jest to jednak bardzo delikatna kwestia, gdyż na takie określenia są uczuleni nasi ustawodawcy i urzędnicy, którzy słysząc hasło „gra bez podatku” czują nosem, że coś jest nie tak, bo ktoś w ich rozumieniu nie płaci podatku. Prawda jest jednak taka, że przez te 45 dni to nie klient płaci podatek tylko robi to LV BET w jego imieniu. Osobiście uważam, że dla branży nie jest dobrym przekazem to, że duże firmy wychodzą z powszechną grą bez podatku na wszystko bez ograniczeń, bo jest to trochę sprzeczny sygnał, sprzeczny z postulatami całej branży. My jako branża bukmacherska walczymy o to, żeby znieść podatek obrotowy, który jest w Polsce największą bolączką. Pod tym względem jesteśmy archaiczną wyspą Europy i świata, jeśli chodzi o zastosowanie takie mechanizmu fiskalnego, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego wysokość. Dla przypomnienia jest jeszcze tylko 5 innych krajów w Europie, gdzie funkcjonuje podatek od stawek, przy czym w innych krajach z takim rozwiązaniem stawki są znacznie niższe (Irlandia 2%, Austria 2%, Niemcy 5%, Chorwacja 5% i Portugalia 8%). Staramy się jako cała branża tworzyć przekaz do Ministerstwa Finansów, że zamiana na podatek od GGR jest najważniejszym czynnikiem w walce z postępującą w Polsce szarą strefą. Wracając do wątku konkurencji i gry bez podatku bez ograniczeń, takie działania mogą świadczyć o tym, że duże firmy radzą sobie odprowadzając duże podatki i nie widzą w tym problemu, zatem nie jest to w rzeczywistości faktycznie bolączka branży, co nie jest prawdą. Mi to osobiście nie odpowiada, ale też muszę szczerze zaznaczyć, że nie jestem na miejscu liderów dużych graczy w Polsce, nie stoję przed ich wyzwaniami i oczekiwaniami ich Grup, do których należą. Duże marki znane na całym świecie mają inny sposób działania. Strategia w takich firmach jest często zupełnie inna. Klasyczne punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Jednak kończąc, w obecnych uwarunkowaniach nie jestem zwolennikiem otwartej “wojny” na grę bez podatku.

Adrian Janiuk
Więcej Bukmacherka
Łzy, które stopiły serca fanów. GKS Katowice wyróżnił kibica, który podbił internet
Kiedy Pan Arkadiusz stanął przed kamerą Superbet, żeby opowiedzieć o swoich emocjach związanych z pożegnaniem stadionu przy Bukowej i ostatnim meczem GieKSy przed przeprowadzką na Nową Bukową, nie spodziewał się, że jego szczere wzruszenie zrobi z niego… gwiazdę internetu. Łzy fana z Katowic podbiły serca kibiców w całym kraju, a…



