W sobotę bomba idzie w górę na Służewcu
Przegląd Prasy. Sezon na Służewcu rusza w sobotę 28 kwietnia. Kasy będą czynne. Zakłady zorganizuje Totalizator Toto-Mix - ten sam operator, co we Wrocławiu.
Sezon na Służewcu rusza w sobotę 28 kwietnia. Kasy będą czynne. Zakłady zorganizuje Totalizator Toto-Mix – ten sam operator, co we Wrocławiu.
Tory dzielą się na prawostronne i lewostronne. W Polsce mamy ich trzy. Warszawski Służewiec, tor z końca lat 30., jest lewostronny. We Wrocławiu i Sopocie, po torach poniemieckich, konie biegają w prawo. – A i tak zwyciężają zawsze te najlepsze – śmieje się Monika Słowik, dyrektorka Wrocławskiego Toru Wyścigów Konnych-Partynice.
Niestety, mniej pewny niż obstawianie pewniaka jest los polskiej hodowli koni pełnej krwi. A ostatnia decyzja ministra skarbu nie daje hodowcom nadziei na solidną przyszłość. I podczas gdy na całym świecie wyścigi przynoszą ogromne zyski, u nas ich los wciąż jest niepewny.
Sezon wyścigów konnych we Wrocławiu ruszył z kopyta 15 kwietnia, i to z totalizatorem. Po ponadrocznej przerwie Partynicom udało się podpisać samodzielną umowę z Totalizator Toto-Mix SA i można już grać. W pierwszym dniu wyścigowym (w sumie będzie ich 19) tłumy przy kasach były tak duże, że trzeba było opóźniać starty gonitw, by wszyscy zainteresowani mogli obstawić swoich faworytów. Tyle że we Wrocławiu biegają tylko konie półkrwi, czystej krwi oraz kłusaki. Hodowcy koni pełnej krwi angielskiej, które ścigają się w stolicy, martwią się, że popłyną na tym interesie.
Hazard po arabsku
Wyścigi bez zakładów zdarzają się tylko w krajach arabskich, gdzie hazard jest zabroniony, no i w Polsce.
Są u nas trzy tory wyścigów konnych: warszawski Służewiec, tor sopocki i wrocławskie Partynice. Organizacją zakładów zajmowała się na nich spółka Służewiec Tory Wyścigów Konnych. Jednak spółka upadła ponad rok temu, a jej następcy Stadu Ogierów w Łącku do końca sezonu 2006 nie udało się załatwić kompleksowej umowy na zawieranie zakładów na Służewcu (można było tu grać tylko kilka dni pod koniec sezonu), a we Wrocławiu w ogóle. Kasy świeciły więc pustkami, bo nie można było obstawiać faworytów.
W ubiegłym roku Partynice były o krok od sfinalizowania samodzielnej umowy z Totalizatorem Sportowym. Dyrekcja Toru była nawet gotowa na powrót do ręcznej metody zawierania zakładów (zamiast komputerów w kasach postawiono zabytkowe urządzenia zwane komposterami, które w 1992 r. zastąpiono siecią komputerową) – nie udało się. Zabrakło ostatecznej zgody ministra finansów. Zawierucha polityczna – zmiany na stanowisku ministra oraz prezesa Totalizatora – spowodowała, że do końca sezonu, do października, na Partynice zakłady nie wróciły.
Hodowcy liczą straty
Bez hazardu wyścigi tracą sens, a bez wyścigów – hodowla. Najwięcej na braku totalizatora tracą więc hodowcy koni. W tym roku sytuacja też była niepewna. Obawiano się, że historia z zakładami się powtórzy.
– Doświadczeni jeźdźcy, stajenni ze Służewca wyjeżdżają do pracy na Zachód – wylicza Grzegorz Konarski, hodowca koni pełnej krwi angielskiej ze Strzegomia. – Rynek koni pełnej krwi zupełnie siadł, ceny koni spadły nawet o 30-40 proc. Jest mniej kupców, więc pokrywa się mniej klaczy, a hodowle się kurczą.
Angliki rodzimej hodowli są cenione w Europie. Osiągają sukcesy na wszystkich znaczących torach wyścigowych. Hodowcy uważają, że gdyby dano im szansę na porządne rozkręcenie totalizatora, to obyliby się w przyszłości bez dopłat państwowych do hodowli.
– Chcielibyśmy, by w przyszłych latach pieniądze z totalizatora szły właśnie na hodowlę – mówi Michał Wojnarowski, szef SO Łąck i prezes Polskiego Związku Hodowców Koni Pełnej Krwi Angielskiej.
Przyszłość jawi się jednak mętnie.
Tym razem wiele zależało od zgody ministra skarbu na długoletnią dzierżawę stołecznego toru. Zdaniem hodowców zgoda na rok czy dwa nie dawała organizatorom wyścigów szans porządnego rozkręcenie totalizatora, bo żadnemu z operatorów nie opłaca się krótkoterminowa inwestycja w terminale i sieć do gry. Dlatego Polski Klub Wyścigów Konnych wystąpił do ministerstwa o zgodę na dzierżawę na 30 lat.
Ostatni dzwonek
Stado Ogierów w Łącku znowu miało w tym roku problem z organizacją zakładów na Służewcu, bo minister skarbu zwlekał z decyzją co do okresu dzierżawy Służewca niemal do ostatniej chwili. Podjął ją kilka dni temu, na zaledwie 10 dni przed planowanym początkiem sezonu wyścigowego w stolicy. Wbrew oczekiwaniom hodowców zgodził się zaledwie na rok dzierżawy.
– To najlepsze z najgorszych rozwiązań – wzdycha Grzegorz Konarski z zarządu Związku Hodowców Koni Pełnej Krwi Angielskiej. – Najlepsze, bo wyścigi ruszą, najgorsze, że przyszłość jest niepewna.
Sezon na Służewcu rusza w sobotę 28 kwietnia. Kasy będą czynne. Zakłady zorganizuje Totalizator Toto-Mix – ten sam operator, co we Wrocławiu.
– Wątpię jednak, czy będzie można grać w sieci [tzn. obstawiać gonitwy warszawskie np. we Wrocławiu] – mówi Feliks Klimczak, szef Polskiego Klubu Wyścigów Konnych. – Mając kilka dni na uruchomienie terminali do gry, przeszkolenie pracowników, a do tego zaledwie roczną perspektywę na działalności, to i tak cud, że ktoś wszedł w ten interes – dodaje.
– Jestem optymistą – podkreśla Leszek Mroczyński, dyrektor Totalizatora Toto-Mix. – Krok po kroku odbudujemy zakłady na Służewcu, i trzeba się cieszyć z tego, co jest. A sieć zadziała w ciągu kilku tygodni – obiecuje.
Co będzie w przyszłym roku?
– Niezależnie od bieżącej regulacji organizacji wyścigów w sezonie 2007 problematyka ta ma być rozwiązana całościowo w nowelizacji ustawy o wyścigach konnych – zapowiada Paweł Kozyra, rzecznik MSP.
– Cóż, los hodowców, koni i wyścigów jest w rękach ministra skarbu – kwituje Grzegorz Konarski. – Na pewno już dziś trzeba o tym myśleć, a nie czekać z decyzjami np. co do utworzenia na Służewcu spółki Skarbu Państwa do ostatniej chwili, tak jak teraz.