Wielki sukces w ostatnim wyścigu. Koń BETFAN błyszczał na Służewcu
Ośmioletni wałach siwy BETFAN ma za sobą ostatni wyścig w karierze. Koń Mariusza Pudzianowskiego pożegnał się ze sceną w wymarzonym stylu. Prowadzony przez dżokejkę Annę Dąbrowską okazał się najlepszy w Women Power Series rozgrywanym przy okazji Wielkiej Warszawskiej. – Wygrana podczas Wielkiej Warszawskiej jest czymś niesamowitym. Nawet nie pomyślałabym nigdy, że coś takiego mi się przytrafi – mówiła Dąbrowska w rozmowie dla Interplay.pl.
Wielka Warszawska to jeden z najważniejszych dni wyścigowych w roku. Tego dnia na Służewcu zjawia się absolutna śmietanka pasjonatów tego pięknego sportu. Można dostrzec m.in. eleganckie kapelusze, które tego dnia zakładają na swoje głowy szykownie ubrane kobiety. Panie również biorą udział w Women Power Series, czyli gonitwie dla amazonek. Kobiety mogą „korzystać” z trzyletnich i starszych koni wyłącznie czwartej grupy. W tym roku najlepszy okazał się weteran. Pierwsze miejsce zajął BETFAN prowadzony przez Annę Dąbrowską. Ośmiolatek trenowany przez Adama Wyrzyka nie miał sobie równych i cieszył się ze zwycięstwa w swoim ostatnim wyścigu w karierze.
– To mój drugi wygrany wyścig, na dodatek jeszcze w ten dzień… Taki sukces smakuje niesamowicie, nie liczyłam, że wygram. Mój koń był typowany na czwarte miejsce. Strategia była ogólna, chciałam wszystko zrobić z chłodną głową. Koń i tak odda, jak jest przygotowany. Tak się stało. Nie chciałam od razu ruszyć do przodu, potem… sam poszedł! – mówiła Dąbrowska w rozmowie dla Interplay.pl.
Dżokejka nie kryła wielkich emocji. Zwycięstwo w gonitwie rozgrywanej przy okazji Wielkiej Warszawskiej zawsze jest czymś wyjątkowym dla każdego sportowca.
– Jeżdżę na nim na co dzień od ponad pół roku po lesie. Znamy się bardzo dobrze. Wiem, że było to pożegnanie BETFANA, dlatego cieszę się, że wyszło nam tak świetnie. Będąc na podium, czułam wielką euforię i szczęście. Nie wierzyłam, że uda nam się osiągnąć aż taki wynik. Wygrana podczas Wielkiej Warszawskiej jest czymś niesamowitym. Nawet nie pomyślałabym nigdy, że coś takiego mi się przytrafi – dodała nasza rozmówczyni.