Wywiad z Peterem Rusbridge’m – dyrektorem Clarion ATE, organizatorem wystawy ATEI
Już niecały miesiąc pozostał do otwarcia wystawy ATEI 2007 w hali Earls Court. Rozmawiamy z Peterem Rusbridge'm - dyrektorem Clarion ATE, organizatorem wystawy, o tym co przyniesie nam tegoroczna ATEI.<br />
Już niecały miesiąc pozostał do otwarcia wystawy ATEI 2007 w hali Earls Court. Rozmawiamy z Peterem Rusbridge’m – dyrektorem Clarion ATE, organizatorem wystawy, o tym co przyniesie nam tegoroczna ATEI.
– Jak się Pan czuje tuż przed rozpoczęciem ATEI 2007?
– Jestem zdenerwowany, ale zawsze tak miałem przed każdą poprzednią imprezą. To zbyt wiele dla mnie i mojego zespołu. Nie zmienia to jednak faktu, że będzie to wielki rok dla ATEI. Zmieniliśmy rozkład stoisk i najważniejszym jest teraz, jak to zafunkcjonuje w praktyce. Dodatkowo przedsięwzieliśmy prawdziwie „mamucią” kampanię marketingową i logistyczną, prawdopodobnie największą w ostatnich pięciu latach. Na to wszystko nałożyły się jeszcze zmiany, jakie nastąpiły na rynku, toteż trudno przewidzieć jak to przełoży się na odbiór wystawy.
Najważniejsze jest jednak, że jako organizatorzy zrobiliśmy wszystko co tylko możliwe, by dać wystawie, jej wystawcom i gościom najlepsze warunki do osiągniecia sukcesu.
– Czy może Pan w skrócie nakreślić zmiany jakich doświadczą goście wystawy?
– Może najpierw powiem co się nie zmieniło. Przede wszystkim goście zobaczą prawdopodobnie największą na świecie gamę produktów i technologii oraz będą mieli okazję zobaczyć co nowego dzieje się w branży i jakie zmiany w niej zaszły.
ATEI 2007 będzie pierwszą wystawą z podziałem na dwa poziomy. Na dolnym znajdzie się miejsce dla gier hazardowych, a na górnym dla pozostałych.
By usprawnić poruszanie się po wystawie, pokolorowaliśmy identyfikatory dla gości. Wszyscy rejestrujący się poprzez Internet zostali zapytani o to, czym głównie są zainteresowani – grami hazardowymi, czy nie hazardowymi. W zależności od odpowiedzi na to pytanie otrzymają odpowiedni kolor identyfikatora. Wszyscy jednak będą mieli wolny dostęp do obu części wystawy oraz ICE i ICEi. Jednak około 20% gości będzie rejestrować się dopiero w tzw. „Arrival Lounge” na górnym poziomie, tuż przed rozpoczęciem wystawy. Szczegóły nowego planu wystawy oraz inne potrzebne informacje znajdziecie Państwo na naszej stronie internetowej www.atei-exhibition.com
Pozyskaliśmy też Chrisa Boon’a, naszego pierwszego dyrektora kreatywnego, który odpowiedzialny jest za przygotowanie nowych barów i restauracji dla gości oraz miejsc spotkań biznesowych na całym kompleksie wystawowym.
– To druga wystawa po przejęciu organizacji przez spółkę Clarion, czy odczuliście większe naciski na komercjalizację w porównaniu z okresem, gdy zarządzanie wystawą należało do branżowego zrzeszenia operatorów?
– Myślę, że odpowiedzią tutaj jest fakt, że wielu ludzi nie wie jak bardzo skupiony na biznesie był ATE, kiedy zarządzała nim rada nadzorcza ATE. Jeśli spojrzeć na przeszłość ludzi w zarządzie ATE łatwo można zauważyć, że wszyscy to byli prezydenci zrzeszenia operatorów, ważne osobistości w branży, oraz biznesmeni, którym świetnie się powodzi – nie mogliby więc z definicji źle zarządzać firmą.
Oczywiście były też zmiany w wykonaniu i priorytetach, ale głównym celem całej drużyny ATE jest stworzenie jak najlepszej imprezy, która jak najlepiej zadowoli tych, którym ma służyć. To się nie zmieni.
– Są tacy, którzy twierdzą, że wystawy straciły sens w wieku cyfrowej komunikacji. Co by Pan im odpowiedział?
– Spójrzmy na to z innej strony. Sądzę, że Świat staje się coraz bardziej zapracowany, a podróże coraz droższe, coraz więcej ludzi korzysta z Internetu i innych możliwości elektronicznej komunikacji. Rodzi to jednak potrzebę bezpośredniego spotkania się z ludźmi, spotkania się z nimi twarzą w twarz, uściśnięcia dłoni, bo nic długo jeszcze nie zastąpi osobistych kontaktów.
Jeśli wystawca chciałby odwiedzić swoich 10, 50 czy 100 klientów, których ma na wystawie, podróżując do każdego z osobna, jak długo by to trwało i jakie poniósłby koszty? ATEI to takie Tesco lub Wal-Mart dla branży. Tu w ciągu trzech dni można obejrzeć wszystko w jednym miejscu. Jak wszystkim innym, połowę czasu pracy zabiera mi odpowiadanie na maile i wyszukiwanie potrzebnych rzeczy w sieci. Jednak i tak więcej nauki daje mi pół dnia spędzone na konferencji lub na wystawie, niż tydzień spędzony we własnym biurze.
– Czy uważa Pan, że obecny zastój na rynku brytyjskim wpłynie na tegoroczną wystawę?
– Dużym wyzwaniem dla branży jest produkcja i dystrybucja automatów AWP. Spółki z tego zakresu miały w poprzednich latach swój okres prosperity, jednak teraz są już pewne oznaki powolnego podnoszenia się mgły z tego rynku. Decyzje zakupów podejmowane w styczniu, nie muszą być od razu realizowane, jednak każdy sprytny operator powinien pojawić się na wystawie, by sprawdzić co jest na rzeczy i co powinien zakupić w najbliższej przyszłości, po zapięciu budżetu w marcu, czy trochę później.
– Jakie widzi Pan główne różnice pomiędzy ATEI, a jej konkurencją?
– Trudno o prównania, zważywszy na fakt, że ATEI to impreza międzynarodowa. Rok 2006 zamknęliśmy prawie 100-tką reprezentowanych krajów. Nie sądzę by jakakolwiek impreza znalazła się chociaż w pobliżu tego wyniku. Czerpiemy także oczywiste korzyści z dwóch wystaw towarzyszących ATEI, czyli ICE i ICEi, które są swoistym magnesem dla gości.
Dodatkowo wystawa cieszy reputacją miejsca, gdzie „robi się interesy”, a oznacza to, że posiada zarezerwowane miejsce w kalendarzach wystawców, którzy zwykle planują tutaj zwieńczenie swoich programów R&D (Badania i Rozwój), czyli mówiąc krótko – premiery nowych produktów. Jeśli więć coś nie zostało pokazane w Londynie, to prawdopodobnie jeszcze nie zostało poprostu wymyślone! Nie można zapominać, że mamy gości z ponad 100 krajów, którzy w ciągu roku kupują ponad 3000 produktów wystawianych na ATEI i jest to także jeden z powodów odwiedzenia wystawy. Może to truizm, ale dobrych produktów, w dobrej cenie, nigdy na ATEI nie brakowało.
– Było sporo spekulacji i domysłów na temat ukierunkowania wystawy w przyszłości, głównie jeśli chodzi o relacje pomiędzy automatami zręcznościowymi, a hazardowymi. Czy widzi Pan w perspektywie czasu połączenie ATEI z ICE?
– Cała otaczająca nas gama produktów na ATEI/ICE/ICEi czyni wystawę unikalną i wyjaśnia dlaczego jest to globalne miejsce, w którym trzeba być. Przykładowo, mam sygnały od wielu osób, że wystawa jest zbyt duża lub zbyt skoncentrowana, ale to właśnie przyciąga do Londynu rokrocznie 25 tys. gości ze 120 krajów świata. To unikalne miejsce na sprzedaż produktów i kampanie marketingowe. Będziemy mieć 500 wystawców z ponad 40 krajów w Earls Court i chociaż to jeszcze nie ta sama liga co G2E czy IAAPA, to jednak jest to wciąż znacznie więcej niż na jakiejkolwiek innej europejskiej wystawie. I chociażby ten fakt jest powodem, by wybrać się na ATEI.
– Czy jest jakaś recepta na przygotowanie ATEI, w rodzaju sposobu na produkcję Coca-Coli?
– Tak, chociaż Coca-Cola nie jest chyba marką nr 1 na świecie. Oni ciężko pracują i są pasjonatami tej marki i jakości produktu.
Kiedy jednak wziąć pod uwagę składniki, ATEI jest inna, bo o właściwej recepcie możemy powiedzieć dopiero wtedy, gdy wystawa już trwa, a goście „walą drzwiami i oknami” kupując i sprzedając, a oprócz tego dzieje się na niej tysiące innych ciekawych rzeczy. Już minutę po zamknięciu wystawy ta recepta staje się nieaktualna i musimy myśleć nad stworzeniem nowej, która pozwoli osiągnąć sukces kolejnej imnprezie. Tym samym bardziej przypominamy restaurację: jesteśmy tak dobrzy, jak ostatnie zaserwowane przez nas danie.
Interplay jest medialnym partnerem wystawy ATEI w Londynie.