Ogolna 18 grudnia 2019

Związki sportowe pobierają opłaty od bukmacherów. Trwa postępowanie UOKiK

Już na początku kwietnia informowaliśmy, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów podjął postępowanie wyjaśniające dotyczące opłat pobieranych od firm bukmacherskich przez związki sportowe za wykorzystywanie wyników sportowych w wydarzeniach, które organizują. Przez pół roku wiele w tej sprawie się nie zmieniło, ale dostaliśmy zapewnienie od UOKiK, że śledztwo trwa. 

Przypomnijmy, że UOKiK zainteresował się sprawą po sygnałach dotyczących działań Polskiego Związku Piłki Nożnej. W skargach, które wpływały do urzędu, wskazywano, że firmy bukmacherskie muszą płacić związkowi stałą kwotę w wysokości 0,5 proc. całkowitych przychodów brutto za udostępnienie wyników rozgrywek sportowych. Biorąc pod uwagę cały rynek zakładów w Polsce – tylko w tym roku do PZPN wpłynie ok 34 mln złotych z tytułu opłat za korzystanie z wyników.

Nierówna walka

Warto zauważyć, że w zależności od szacunków, szara strefa zakładów wzajemnych w Polsce to w dalszym ciągu około 50% rynku. Firmy, które legalnie działają w Polsce muszą podporządkować się wszystkim wymaganiom – podatkowym, administracyjnym i m.in konieczności płacenia danin dla związków sportowych za korzystanie z wyników. Firmy, które licencji w Polsce nie posiadają, takiej opłaty wnosić nie muszą i swobodnie oferują zakłady na wszystkie popularne wydarzenia bez żadnych ograniczeń.

PZPN, czyli ziarenko piasku w oczach bukmacherów

Największe wątpliwości budził fakt, że kwota pobierana przez PZPN mogła być ustalana w oparciu o całkowite przychody firmy bukmacherskiej, niezależnie od tego, czy zostały one wygenerowane przez rozgrywki organizowane przez PZPN, czy też inne wydarzenia.

Przede wszystkim jest to praktyka rzadko stosowana w Unii Europejskiej, a polskie prawo nie przewiduje żadnego konkurencyjnego i rynkowego trybu ustalania ceny za udostępnienie wyników sportowych. Brak jest w tym aspekcie jakichkolwiek wytycznych w ustawie hazardowej, a także przepisach szczególnych. Można więc bazować wyłącznie na ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów, która również nie dostarcza kryteriów określania wartości takich praw. Warto w tym miejscu powołać się na przykład francuski. Tamtejsza legislacja wymaga, by warunki wyrażenia zgody przez związki sportowe miały charakter niewyłączny i niedyskryminujący. W tym celu francuskie prawo nakłada obowiązek, przeprowadzenia konsultacji otwartych dla wszystkich operatorów i zapewniających, że przyznawanie praw do wykorzystywania wyników odbywa się na zasadach rynkowych – powiedział nam w lipcu radca prawny Mark Plota z “Gaming In Poland”.

Związki sportowe, w obecnych realiach prawnych, nie są zmuszone do elastyczności w negocjacjach, w tym w zakresie wynagrodzenia. Niewątpliwie może to stanowić o wykorzystywaniu pozycji dominującej na rynku, tj. przewagi nad jego uczestnikami i narzucaniu im uciążliwych warunków umów. Bukmacherzy nie mają w tej sytuacji wyjścia, żeby zaistnieć w branży z atrakcyjną ofertą, potrzebują dostępu do szerokiego spektrum wyników rozgrywek sportowych – dodał Plota. Całą rozmowę z radcą prawnym z “Gaming In Poland” można przeczytać tutaj [KLIK].

Firmy bukmacherskie o opłatach

Żadna z firm bukmacherskich nie ukrywa, że pobierane opłaty to duże obciążenia dla firm. Powoduje to nierówną walkę z szarą strefą, ponieważ legalnie funkcjonujące podmioty stają się mniej konkurencyjne. W lipcu zapytaliśmy wszystkich bukmacherów o ich stanowisko w tej sprawie. Cała branża mówiła jednym głosem:

LV BET – Opłata za wykorzystywanie wyników sportowych jest czymś unikalnym, specyficznym dla polskiego rynku, raczej niespotykanym w innych krajach świata. Dla firm bukmacherskich to kolejny koszt sięgający kilkuset tysięcy złotych rocznie (pomijając umowę z PZPN i Ekstraklasą, która bazuje na procencie od przychodów firm, co swoją drogą jest dość dziwne, bo dotyczy też przychodu wypracowanego na innych dyscyplinach). Niewątpliwie związki sportowe wykorzystują tutaj pozycję dominującą i upatrują szansy na wpływ kolejnych środków finansowych do ich budżetów. Z ich perspektywy trudno zatem się dziwić, że kwoty za prawa do wykorzystania wyników są coraz wyższe, z drugiej strony zastanawia mnie, że podmiotów na rynku jest więcej z każdym kolejnym kwartałem a opłaty rosną. To koszty dla firm, o których opinia publiczna raczej nie ma pojęcia a biorąc pod uwagę sumę wysokości środków, jakie wpływają do poszczególnych związków od bukmacherów to jest to zazwyczaj dochód na poziomie dobrego pakietu sponsoringowego. Mam też wrażenie, że niektóre związki nie orientują się w realiach rynkowych i mocno przeceniają prawa. Wydaje mi się, że korzystniejsze dla nich jest sprzedanie ich wszystkim podmiotom np. za przysłowiowy tysiąc złotych niż trzem, czy czterem za pięć tysięcy. Fakt, że można obstawić dane rozgrywki u bukmachera to reklama dla danej dyscypliny i zwiększenie jej zasięgów. Prawda jest taka, że w przypadku niektórych zgód zwraca się to maksymalnie dwóm/trzem podmiotom na rynku. W reszcie przypadków, jeżeli analizuje się koszt zgody i zysk na danych rozgrywkach firma jest do tyłu. Z czysto ekonomicznego punktu widzenia zatem, większość firm nie powinna w ogóle oferować kursów na polskie rozgrywki. Oczywiście dochodzą do tego aspekty wizerunkowe itp. Natomiast jak widać sama sytuacja wymaga ucywilizowania, ponieważ powoli zbliżamy się do dość absurdalnych realiów. Jeżeli mielibyśmy dalej zostać przy opłacie za wykorzystywanie wyników znacznie zdrowsze dla rynku byłoby płacenie np. ustalonego procenta od obrotu lub GGR na danych rozgrywkach. Tak to funkcjonuje m.in. w Stanach Zjednoczonych, gdzie zazwyczaj stosuje się opłatę w wysokości 1% obrotu na konkretnej lidze.

Głos w dyskusji

Na stronie Interplay mogliśmy również przeczytać o sprawie związanej z wynikami w publicystycznej formie. Dlaczego opłaty za korzystanie z wyników sportowych są niesprawiedliwe?

Bukmacherzy w naszym kraju są bardzo otwarci na wszelkie formy sponsoringu, więc przy wystosowaniu odpowiedniej oferty i współpracy opartej na dialogu, obie strony mogłyby zarobić znacznie więcej. 

Często niektórym bukmacherom nawet nie opłaca się kupować praw do danego wydarzenia, bo całkiem możliwe, że całościowy obrót na tym rynku będzie niższy niż sam zakup praw.

Jeśli polska branża ma gonić Europę, to powinno robić się wszystko, by możliwych obciążeń było jak najmniej. Środki wydane na zakup praw do wyników i tak zapewne wróciłyby do polskiego sportu w innej formie. Ogólna dyskusja nad tym precedensem powinna zjednoczyć całą branżę, która powinna mówić jednym głosem.

Poniżej zamieszczamy pismo, które otrzymaliśmy od UOKiK. Oczywiście o dalszych postępach w sprawie będziemy informować na bieżąco.