Bukmacherka 30 sierpnia 2023

Mateusz Juroszek o sprzedaży akcji STS. Wyjątkowa rozmowa dla Interplay.pl [CZĘŚĆ I]

Zapraszamy do lektury ekskluzywnej rozmowy z Mateuszem Juroszkiem, szefem STS. W pierwszej z trzech części skupiliśmy się na transakcji z Entain CEE i planach rozwoju firmy. – Możemy stworzyć konglomerat, który jest większy niż Fortuna, Superbet oraz inni w rejonie – powiedział nam Mateusz Juroszek, CEO STS, największego polskiego bukmachera.

Jakub Kłyszejko, Interplay.pl: – Dlaczego zdecydował się pan na sprzedaż akcji firmy STS? Kiedy po raz pierwszy pojawiła się u pana taka myśl?

Mateusz Juroszek, prezes STS: – Stwierdzenie sprzedaż jest trochę na wyrost, bo jest to transakcja, podczas której sprzedajemy dużą część firmy, ale też zostajemy jako akcjonariusz w Entain CEE. Będziemy mieli 10 procent Entain CEE, czyli efektywnie 10 procent STS-u i 10 procent Supersportu w Chorwacji. Jestem prezesem STS-u i tutaj też nic się nie zmienia. Jeżeli chodzi o pierwszą taką myśl, to sytuacja miała miejsce w 2019 roku. Na tamtym etapie zastanawiałem się z moim ojcem, który był współwłaścicielem, jaki powinien być kolejny krok w rozwoju STS. Branża na świecie się konsoliduje, tworzą się grupy bukmacherskie, które mają wielkie synergie i zupełnie inny dostęp do finansowania, technologii itp. Wtedy spotykaliśmy się z największymi grupami na świecie, takimi jak Flutter, Entain, w tamtej chwili William Hill był sam. Wszystkie firmy były zainteresowane, aby zrobić transakcję z STS, ale my wtedy nie byliśmy chyba na to gotowi. W większości przypadków proponowano nam sprzedaż większościową pakietów. Nie było to dla nas Wtedy opcją. Zastanawialiśmy się, czy może dołączyć do dużej grupy, może sprzedać mniejszościowy udział, aby ktoś mógł z nami prowadził ten biznes. Zawsze patrzyliśmy na nasz biznes, że rośnie, jest bardzo duży, ale w dużej mierze jest oparty na jednym kraju i licencji. Wiemy, że w Polsce historia branży hazardowej jest dość krótka i burzliwa.

Chcieliście się bardziej pokazać na europejskim rynku?

– Myśleliśmy, żeby się może zdywersyfikować i sprzedać część biznesu. Nie byliśmy na to gotowi. Dostaliśmy bardzo dobre oferty, ale kontynuowaliśmy naszą działalność. W 2020 roku przyszedł covid i wszystko się wstrzymało. Zaraz po nim, jak zobaczyliśmy, że jest dobra sytuacja na giełdzie w Warszawie. To było wtedy świeżo po debiucie Allegro. Myśleliśmy, że może to jest kierunek dla nas. STS jest świetnie rozpoznawalną firmą w Polsce. Mamy inną spółkę na giełdzie i pomyśleliśmy, że to krok, który zawsze możemy zrobić. Sprzedamy 30 procent firmy i tak naprawdę zachowamy kontrolę, bo w przypadku inwestorów finansowych, którzy mają po kilka procent akcji, to oni nie biorą udziału w zarządzaniu firmą. Przygotowywaliśmy się pod to przez kilka miesięcy. Było sporo zmian w firmie, optymalizacji i przygotowywania wszystkiego pod kątem korporacyjnym i prawnym. Szczęśliwie udało się zadebiutować, zanim przyszła wojna w Ukrainie. Musieliśmy inaczej spojrzeć na biznes. Zobaczyliśmy też feedback od inwestorów. Widzieliśmy, jak ludzie z całego świata na to patrzą. Byłem na globalnym IPO, gdzie spotkałem się z ludźmi ze Skandynawii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych. Byłem ciekawy, jak oni patrzą na nasz kraj i biznes. To był ruch, z którego byliśmy bardzo zadowoleni. Będąc na giełdzie, widzieliśmy spojrzenie inwestorów z Polski, którzy wówczas nie do końca znali realia tego biznesu.

Patrzyli na STS, jak na maszynkę do robienia pieniędzy. Nikt nie spojrzał na to, że nasze wyniki są bezpośrednio uzależnione od wyników sportowych. Dla inwestorów finansowych nie jest dobre to, że jeden kwartał może być bardzo dobry, a kolejny słabszy. Oni chcą mieć wszystko policzalne. Długo uczyli się naszej branży, ale już się nauczyli. Pojawiała się sinusoida przy wycenie firmy. Najpierw 3 miliardy 600 milionów przy debiucie, potem nagle spadło na 1,2 mld. Na polskiej giełdzie jest słaba płynność. Wycena była niska i zaczęły pojawiać się kolejne zapytania. Znów zaczęliśmy się zastanawiać, gdzie teraz jest STS, co możemy jeszcze osiąganąć, w jakim miejscu może znaleźć się firma. Cały czas starałem się być na bieżąco z tym, co dzieje się na rynku. Patrzyłem, czy jest szansa na zmiany regulacyjne w Polsce. Powstał projekt Entain CEE, który jest niezwykle ciekawy.

Gdyby do nas przyszedł Flutter, czy inny fundusz inwestycyjny, to nie zrobilibyśmy tego dealu. Celem nie była sprzedaż firmy, tylko pójście dalej i zabezpieczenie działalności na kolejne lata. W momencie, gdy byliśmy na giełdzie, dokonała się transakcja Entain z EMMA Capital, gdzie kupiono potem Supersport. To projekt, o którym słyszałem lata temu. Przychodziły do mnie fundusze i mówiły: “Słuchaj Mateusz, chcielibyśmy kupić lidera w każdym rynku Europy Środkowo-Wschodniej, ale to jest niemożliwe”. Nikt nie chciał  sprzedawać, bo właścicielami firm były same majętne rodziny. Wtedy inwestorzy pomyśleli o połączeniu. Zawsze to było trudne, bo nikt nie chciał wykonać pierwszego kroku. Przyszedł do mnie Entain i powiedział, że mamy deala z Supersportem i chcemy, żebyście byli z nami. Mamy w ten sposób 10 procent STS i 10 procent Supersportu. Supersport zarobi ponad 100 mln euro w tym roku i będzie liderem w Chorwacji przez kolejnych 20 lat, tak jak STS w Polsce. To dla nas komfortowa sytuacja, że możemy trzymać udziały i rozwijać firmę przez lata. Jeżeli razem z Entain uda się skonsolidować innych liderów, to możemy stworzyć konglomerat, który jest większy niż Fortuna, Superbet oraz inni w rejonie.

Entain będąc spółką notowaną w Londynie, spowodowało, że partnerzy zgodzili się iść z nimi w Europę Środkowo-Wschodnią. Uważam, że jest to tak ciekawy projekt, że nie można z niego łatwo rezygnować. Przy okazji udało się nam uzyskać bardzo dobrą wycenę. Wszystko się złożyło. Nasza obecność na giełdzie też trochę pomogła. Spółka była bardzo przejrzysta. Każdy mógł wszystko zobaczyć. Mieliśmy pełne raportowanie i dokonanie transakcji było prostsze. Mocno negocjowałem i mówiłem, że nie mogę sprzedać akcji taniej, bo to byłoby nie w porządku wobec inwestorów. W podsumowaniu wezwania z 21 sierpnia zostało ogłoszone, że Entain kupił 99,3 procenta akcji. Kiedyś chcieliśmy przeprowadzić transakcję i to się nie udało. Chcieliśmy wejść na giełdę i to było możliwe. Pojawiła się opcja wejścia z Entain CEE. Cała transakcja była długa.

Na jakim etapie obecnie znajduje się transakcja?

– STS jest spółką giełdową. W związku z tym Entain mogło przyjść i kupić akcje moje i mojego ojca. Następnie musiałby ogłosić wezwanie na całą resztę. Drugą opcją było wezwanie od razu. Dogadaliśmy się na całościowe wezwanie. Jedynym warunkiem była zgoda UOKiK. Dokładnie 13 czerwca, zresztą w moje urodziny o 18:00 transakcja została ogłoszona. To był akurat przypadek. Z takim dokumentem idzie się do Komisji Nadzoru Finansowego, potem do UOKiK. Urząd dał zgodę w połowie lipca. Wtedy było pewne, że transakcja się wydarzy. Ostatnim momentem zapisu był 16 sierpnia. Wtedy można było zapisać się w wezwaniu. Zrobili to inwestorzy posiadający 99,3 procenta akcji spółki, czyli praktycznie wszyscy. W czwartek 24 sierpnia nastąpiło rozliczenie transakcji. Wszyscy otrzymali pieniądze za akcje, które oddali. Następnie moja fundacja i fundacja mojego ojca reinwestujemy pieniądze do Entain CEE. Ja zostaję członkiem zarządu Entain CEE. Można powiedzieć, że Brytyjczycy są już właścicielem STS-u. Ciekawostką jest to, że dbałem, aby nikt o tej transakcji nie wiedział. Ja i jeszcze jeden członek zarządu prowadziliśmy wszystko przez pół roku sami. Wspierała nas również kancelaria prawna.  To  było pracochłonne, bo wszystko musieliśmy robić sami, ale mnie zależało na tym, żeby żadne informacje nigdzie nie dotarły. Transakcja została bardzo pozytywnie odebrana. Dla ludzi w STS nic się nie zmienia. Ja jestem prezesem, firma jest w Polsce i lecimy dalej. Nadal chcemy być najlepszym bukmacherem w kraju. Z drugiej strony wejście do jednej z dwóch największych grup na świecie, która jest notowana na giełdzie w Londynie, też jest fajne. Osoby z firmy od pierwszego dnia zaczęły współpracę z ludźmi z bwina, czy innych organizacji w celu analizy tego, co jeszcze lepiej możemy zrobić razem. Część zespołu jest teraz w Chorwacji w Supersporcie i rozmawiają o połączeniu technologii. To ogromny twór.

Jak gracze w praktyce odczują te zmiany?

– Z dnia na dzień nic nie odczują. Duża część firmy niczego nie odczuje, bo na końcu to biznes jest zarządzany przez zespół w Polsce. Firma jest w Polsce, mamy swoje cele i rozwijamy działalność. Analizujemy, co możemy zrobić lepiej. Zaczynamy pierwsze rozmowy z partnerami z Entain CEE. Jednak sytuacja wygląda tak, że w wielu kwestiach my też mamy atrakcyjne rozwiązania do zaadaptowania. Entain, jak zobaczyło naszą organizację pracy, to, co robimy z technologią, jaką mamy aplikację itd., to stwierdziło, że jesteśmy świetną firmą. OJest wiele płaszczyzn w technologii, w których się mocno wyróżniamy. Nasze rozwiązania przy chorwackim prawodawstwie dają duży potencjał wzrostu. Jeżeli Supersport działa w Chorwacji, gdzie mieszka ok. 4 mln ludzi, czyli dziesięć razy mniej, niż w Polsce. Oni zarabiają ponad 100 mln euro rocznie. To niewiarygodne. Tam jest 200 tysięcy aktywnych klientów, u nas milion. Świadczy to o tym, że ludzie na południu grają więcej. Przy tamtejszych, korzystniejszych regulacjach prawnych klienci są w stanie jeszcze więcej efektywnie wydać, bo nie są tak obciążeni podatkowo. Jeżeli podatki są niższe, to klient ma większy zwrot i gra więcej. Kasyno online jest jeszcze inną historią. My tego nie mamy oni mają. My nie mamy slotów, oni mają. Weszło tam jeszcze euro, które wspomaga ten biznes. Kiedyś ludzie grali za pięć kun, teraz grają za jedno euro. Około 15 procent wzrostu wynika z tego, że jest tam euro. Mocno rozwija się tam kasyno online. My w Polsce mamy gigantyczną bazę aktywnych użytkowników i bardzo dużo nas to kosztuje. Zespół z Supersportu był pod dużym wrażeniem naszych osiągnięć. Patrząc na resztę naszej branży, to i tak jest to fenomenalny wynik. Miałem zawsze taki plan, że STS ma być najlepszym bukmacherem w Polsce, ma zarabiać zawsze i najlepiej, jak się da. Na regulacje nie mamy wpływu. Jeżeli za 20 lat będziemy mieli podatek na poziomie 20 procent GGR i kasyna online, to STS będzie warty trzy razy tyle, co dziś. Jak się nic nie zmieni, to podskoczymy o kilkanaście procent. Chcemy zarabiać i rozwijać rynek.

Możemy spodziewać się zmian w identyfikacji wizualnej, logotypie, nazwie?

– Nie. Wszystko zostaje bez zmian.

Jakie będą dalsze losy spółki Betsys, która jest liderem, jeśli chodzi o rozwiązania IT w Europie Środkowo-Wschodniej?

– Betsys dzisiaj jest już tak naprawdę wewnętrzną firmą naszej grupy. Pracowaliśmy z nimi przez naście lat od 2012 roku, po czym staliśmy się większościowym akcjonariuszem. Dzisiaj Betsys dostarcza część naszej technologii. Gdybyśmy popatrzyli na całą platformę STS, to 60 procent pochodzi od Betsys, 40 od zespołu  STS w Katowicach. To część naszej firmy. Jest parę rozwiązań, takie jak feedy esportowe, które są z Betsysa i sprzedajemy je poza grupę. To nie jest duża działalność. Betsys jest naszą przewagę konkurencyjną. Jaką wartość mają małe firmy typu eWinner oraz pozostałe? Mają bazę klientów, taką samą, jak wszyscy. Do tego w każdym roku dokładają do interesu. Zmierzam do tego, że wartością dla firmy jest technologia, unikalni ludzie, rozwiązania.

Od dawna macie swoją aplikację, a niektórzy dopiero teraz wprowadzają takie rzeczy.

– Dokładnie tak. Z drugiej strony, na rynku w Polsce sporo się zmieniło. Cofnijmy się o siedem, osiem lat. Był STS i Fortuna…

Na drugą część rozmowy z Mateuszem Juroszkiem zapraszamy w czwartek. W niej m.in. o kondycji branży bukmacherskiej w Polsce, problemach finansowych niektórych firm, ustawie hazardowej i wydawaniu pieniędzy na marketing oraz działania promocyjne.

Dodaj komentarz